sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 1



  Łapcie pierwszy rozdział :3

 Ziewnęłam przeciągle, a na moje usta od razu wpłynął uśmiech. Pierwszy dzień siódmego roku w Hogwarcie! Wygrzebałam się z pościeli, chwyciłam bieliznę i mundurek szkolny biegnąc do łazienki. Mieszkając w jednym dormitorium z Jane, Diane i Mary trzeba mieć wbudowany budzik biologiczny w głowie.
   Po niecałych dwudziestu minutach wyszłam z pomieszczenia odświeżona i uśmiechnięta. Zawiązałam krawat i podeszłam do Jane.
- Wstawaj śpiochu bo Ci zajmą łazienkę! – wydarłam się i odskoczyłam bo szatynka już była w drodze do łazienki z ciuchami.
   Pokręciłam głową z niedowierzaniem i wyszłam z dormitorium. W Pokoju Wspólnym siedział James i jego kumple oraz kilka osób z piątego rocznika. Przeszłam przez dziurę w portrecie po czym skierowałam się do Wielkiej Sali. Na ruchomych schodach dogoniła mnie MacMillan z chytrym uśmieszkiem. Zaśmiałam się pod nosem. Ta dziewczyna mogłaby występować na olimpiadzie. Na pewno miałaby pierwsze miejsce w dziedzinie szybkiego przebierania się, malowania i porannej toalety.
   Razem udałyśmy się na śniadanie, co chwila mijały nas pojedyncze osoby lub małe grupki uczniów.
- Uważaj jak chodzisz, Weasley – usłyszałam przesycony jadem głos gdy na coś, raczej na kogoś, wpadłam.
- Sorry, Malfoy, będziesz musiał wyprać szatę. Dziecko szlamy i zdrajcy krwi dotknęła mundurka potomka rodu Malfoy! O Jezu, świat się kończy – ironizowałam.
   Blondyn uśmiechnął się szelmowsko i zniknął za rogiem. Ja otrząsnęłam się tylko i dosiadłam się do Jane. Nałożyłam sobie Tosta, którego posmarowałam dżemem, a do filiżanki nalałam kawy rozpuszczalnej.
- I mleko – zaśmiał się męski głos, a już po chwili przed moim nosem ukazała się ręka odziana w koszule, która już po chwili dolewała mleka do mojej kawę.
- Cześć, Aaron – uśmiechnęłam się ciepło na widok przyjaciela siadającego obok.
- Widziałem Scorpius’a, strasznie wesoły był – mruknął brunet.
- To nasza Rosie tak na niego działa – zaśmiała się perliście szatynka. – Wpadła na niego w wejściu.
- Uuuuu... Szykuje się romansik! – obydwoje zanieśli się śmiechem.
- Przestańcie – burknęłam niezadowolona, a moje policzki zapłonęły czerwienią.
  Dokończyłam śniadanie przy docinkach dwójki przyjaciół. Wreszcie mogłam wstać od stołu i udać się do PW Gryffindoru po torbę i czarną szatę.
  Jak to ja, musiałam się zaczytać i byłam spóźniona już całe dziesięć minut. Biegłam ile sił w nogach po cichych korytarzach Hogwartu starając się dobiec do klasy jak najszybciej. Wreszcie stanęłam przed pomieszczeniem od Transmutacji. Starałam się wyrównać oddech. Ogarnęłam jeszcze włosy i zapukałam cicho w drzwi.
- Przepraszam za spóźnienie, pani profesor...
- Minus pięć od Domu, siadaj.
  Dobrze, że nie szlaban, pomyślałam. Już miałam się kierować do ławki, którą zawsze zajmowałam z Jane, ale ta była zajęta. Moje przyjaciółka siedziała z Aaronem. Posłała w moją stronę przepraszające spojrzenie, a ja w odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko. Rozejrzałam się po klasie. Jedyno miejsce wolne było obok – o zgrozo – Malfoy’a.
  Doczłapałam do ławki chłopaka i zajęłam miejsce.
- Gdzie Al.? – spytałam cicho wyciągając pergamin, pióro, atrament i książkę.
- W Skrzydle Szpitalnym – odpowiedział lakonicznie chłopak, a ja spojrzałam na niego wystraszona. – A o Weasley? Nie będzie Ci kto miał dawać korepetycji?
  Oczywiście...
- Chyba Tobie, Malfoy – odgryzłam się z pięknym uśmiechem i zaczęłam notować to co mówiła Profesor McGonagall. Z satysfakcją stwierdziłam, że blondyn siedział z zaciśniętą szczęką i nic nie pisał.

//Universe

Prolog.



 Mam nadzieję, że się spodoba c:

  Patrzyłam tępo w przestrzeń. Obok mnie siedział Albus pogrążony w lekturze, a naprzeciw wylegiwała się Jane. Jej brązowe włosy były ułożone w „artystyczny nieład”. W pewnym sensie zazdrościłam jej urody... Wszystkiego. Była powszechnie lubiana, każdy ją znał. Dobrze radziła sobie w nauce, ale nie nazywano jej kujonem.
  Gdy pierwszy raz ją spotkałam też nie była przeciętna. Pamiętam jakby to było wczoraj...
*retrospekcja*
  Znalazłam wolny przedział, prawie przy samej lokomotywie. Dość opornie włożyłam walizkę na górną półkę (kufer ważył chyba z tonę...). Wtedy usłyszałam dźwięk rozsuwanych drzwi. Obróciłam się. Przede mną stała śliczna szatynka o niebieskich oczach odziana w ciemnoniebieskie jeansy i beżową koszulkę z nadrukiem.
  Przełknęłam głośno ślinę.
- Cześć. Jestem Jane, Jane Mcmillan – uśmiechnęła się i weszła do przedziału taszcząc za sobą bagaż. – Pierwszy raz do Hogwartu! Tak się cieszę! Ty też?
   Rozgadała się na dobre, a kąciki moich ust uniosły się ku górze. Była bardzo sympatyczna...
*koniec retrospekcji*
   Zaśmiałam się na tą myśl przerywając tym samym gęstą ciszę. Właśnie wtedy w drzwiach przedziału stanął Scorpius Hyperion Malfoy. Mój wróg numer 1 od pierwszej klasy.
- Czego Malfoy? – prychnęłam jak rozjuszona kotka.
- Nie do Ciebie przyszedłem, Weasley. Idziesz Al.? - spojrzał na mnie przelotnie po czym zwrócił się do Severusa.
  Ten natomiast wstał, ściągnął kufer, rzucił nam na pożegnanie krótkie „cześć” i wyszedł.
- Co się stało, że się nie pokłóciliście? – zdumiała się Jane.
- Nie wiem – zamrugałam kilka razy zdezorientowana. Dopiero do mnie dotarło co się stało... 

//Universe

Bohaterowie

 Rose Weasley 
Gryffindor















 Scorpius Hyperion Malfoy
Slytherin












Jane MacMillan
Gryffindor












Albus Severus Potter
Slytherin








 



 

James Syriusz Potter
Gryffindor


Aaron Longbottom
Gryffindor

Informacje

Gatunek: Potterowskie FanFiction
Autorka: Universe
Założone: 25 stycznia 2014 roku
Czas i miejsce akcji:  Nowe pokolenie, Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart

 Kontakt: 
GG: 48145855


Teraz troszkę bardziej pozytywnie xD
Postanowiłam założyć to opowiadanie z przypływu weny xd. Mam tylko prolog, nie wiem jak się to rozwinie, czy w ogóle się to rozwinie :D. Miejmy nadzieję, że tak ^^
Zapraszam do lektury *o*
Mam nadzieję, że się spodoba ;33

//Universe

PS Szablon pojawi się za jakiś czas c;

 




 


Obserwatorzy

Szablon

Szablon