Mam nadzieję, że się spodoba c:
Patrzyłam tępo w przestrzeń. Obok mnie siedział Albus pogrążony
w lekturze, a naprzeciw wylegiwała się Jane. Jej brązowe włosy były ułożone w „artystyczny
nieład”. W pewnym sensie zazdrościłam jej urody... Wszystkiego. Była
powszechnie lubiana, każdy ją znał. Dobrze radziła sobie w nauce, ale nie
nazywano jej kujonem.
Gdy pierwszy raz ją spotkałam też nie była przeciętna.
Pamiętam jakby to było wczoraj...
*retrospekcja*
Znalazłam wolny przedział, prawie przy samej lokomotywie. Dość
opornie włożyłam walizkę na górną półkę (kufer ważył chyba z tonę...). Wtedy
usłyszałam dźwięk rozsuwanych drzwi. Obróciłam się. Przede mną stała śliczna
szatynka o niebieskich oczach odziana w ciemnoniebieskie jeansy i beżową
koszulkę z nadrukiem.
Przełknęłam głośno ślinę.
- Cześć. Jestem Jane, Jane Mcmillan – uśmiechnęła się i
weszła do przedziału taszcząc za sobą bagaż. – Pierwszy raz do Hogwartu! Tak
się cieszę! Ty też?
Rozgadała się na dobre, a kąciki moich ust uniosły się ku
górze. Była bardzo sympatyczna...
*koniec retrospekcji*
Zaśmiałam się na tą myśl przerywając tym samym gęstą ciszę. Właśnie
wtedy w drzwiach przedziału stanął Scorpius Hyperion Malfoy. Mój wróg numer 1
od pierwszej klasy.
- Czego Malfoy? – prychnęłam jak rozjuszona kotka.
- Nie do Ciebie przyszedłem, Weasley. Idziesz Al.? - spojrzał
na mnie przelotnie po czym zwrócił się do Severusa.
Ten natomiast wstał, ściągnął kufer, rzucił nam na pożegnanie
krótkie „cześć” i wyszedł.
- Co się stało, że się nie pokłóciliście? – zdumiała się Jane.
- Nie wiem – zamrugałam kilka razy zdezorientowana. Dopiero
do mnie dotarło co się stało...
//Universe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz