piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 3



czytasz = komentujesz C:


 - CO?! JAK TO?! – darłam się jak opętana... No, ale przecież ona i on?! To niedozwolone! Do Azkabanu z nimi! – TY I... I... JAMES?!
   Zakrztusiłam się własną śliną, to wszystko nie mieści mi się w głowie. To tylko sen, to tylko zły sen... Wzięłam kilka dużym wdechów i wdechów po czym otworzyłam oczy. Niestety, przede mną ciągle stała panna Macmillan i pan Potter.
- Rose, jestem z nim szczęśliwa – szatynka spojrzała na niego z uwielbieniem, a ja powstrzymałam odruch wymiotny. Że oni? Pff...
- Mhm. Do widzenia. – Szybkim krokiem weszłam po schodach prowadzących do dormitorium. Tam odłożyłam miotłę i biorąc cieplejsze rzeczy zatrzasnęłam się w łazience.
   Po trzydziestu minutach pielęgnacji musiałam wyjść z pomieszczenia, (Diane dobijała się do drzwi). Naciągnęłam rękawy ciemnoszarej bluzy i wyszłam z dormitorium. Przez Pokój szłam ostrożnie, cicho i szybko. Nigdzie nie było nowej pary więc spokojna wymknęłam się na korytarz.
   Swoją wędrówkę zakończyłam na siódmym piętrze, na parapecie okna. Nie było jakoś strasznie późno, ale na niebo wkradały się pojedyncze gwiazdy. Westchnęłam głośno, znów przypomniałam sobie słowa kuzyna, znów będę się nad czymś zastanawiać... A miałam się więcej uczyć!
- Co tak wzdychasz, Weasley? Chłopak Cię rzucił? Zapomniałem... Ty nie miałaś chłopaka bo nikt Cię nie chce – wzdrygnęłam się na głos Malfoy’a. Obróciłam się w jego stronę i zmierzyłam spojrzeniem.
   Miał na sobie czarne spodnie, zwężane w nogawkach, ciemnogranatową koszulę flanelową, a na nogach czarne vansy. Włosy jak zawsze... Idealnie ułożone, jak to wszyscy mówią.
- Weasley? – powtórzył niepewnie. Ja ocknęłam się z amoku i obrzuciłam go nienawistnym spojrzeniem.
   To prawda? Nikt mnie nie chce..? Jane miała chłopaków od groma, Albus niezbyt interesuje się dziewczynami, ale dużo się za nim ogląda. Co ze mną nie tak..?
- Rose! – Dobra, tym razem mnie zaskoczył. Zachwiałam się i spojrzałam na niego nieprzytomnie.
- Scorpius? – wydukałam zdziwiona, nie żeby coś, ale zawsze byłam dla niego ‘Weasley’, a on dla mnie ‘Malfoy’.
   Uśmiechnął się nikle i spuścił wzrok na swoje buty. Wait... MALFOY SIĘ PESZY?! W moim towarzystwie? Coś jest nie tak.
- Bo ja... Chciałem... Ja... – zaczął jękliwie, a ja uniosłam brwi do góry. Do czego on, do cholery, dąży? – Chciałbym zakopać topór wojenny.
   Jestem pewna, że dostałam wytrzeszczu oczu. Patrzyłam oniemiała na bladą rękę chłopaka wyciągniętą w moją stronę. Wyciągnęłam powoli swoją i uścisnęłam. Na jego usta wpłynął szczery uśmiech.
- To do zobaczenia jutro, Weasley – i odszedł.
- Cześć, Malfoy.
   On już dawno siedział pewnie u siebie we Wspólnym, a ja ciągle stałam i trzymałam się za rękę, która uścisnął. Czy ja... Czy ja właśnie nie pogodziłam się z moim odwiecznym wrogiem..?
   Potrząsnęłam głową i ruszyłam do Wieży. Wszystko się poplątało. I co miał na myśli Al.? Czemu Scorpius postanowił się pogodzić? I czemu mi się zdaje, że obydwa te zdarzenia są ze sobą związane..?
   Nie wiedzieć kiedy, ahh... wyłączanie mózgu zawsze spoko, doszłam do portretu. Mruknęłam ciche ‘evanesco’ i nie słuchając Grubej Damy weszłam do PW.
- Hej! Hej, Rose! – słysząc głos Aarona odwróciłam się szybko i obdarzyłam najbardziej szczerym uśmiechem, na jakiego było mnie stać. – Może... Wybrałabyś się ze mną do Hogsmeade w przyszłą sobotę? – nie patrzył już na mnie, tylko na swoje bordowe trampki. Czemu mnie, do jasnej Avady, zaprosił?
- Jasne, Aaron, bardzo chętnie się tam z Tobą wybiorę. Ale teraz przepraszam... Jestem bardzo zmęczona – i nie czekając na jego reakcję odeszłam.
Nie wiedząc czemu, po mojej głowie chodziła myśl jak zareaguje Malfoy. Naprawdę powinnam iść do psychiatry...
   Leżąc na łóżku w dormitorium zauważyłam sówkę za oknem. Uniosłam brwi, ta jednak ciągle wpatrywała się we mnie uparcie. Zeskoczyłam na podłogę i pokonując drogę do okna otworzyłam je. Zmarszczyłam nos z powodu niezbyt ciepłego powietrza. Sówka jednak rzuciła tylko liścik na ziemię i odleciała. Zatrzasnęłam okiennice i chwyciłam liścik.

'Czy mógłbyś pokochać takiego potwora jak ja?'


//Universe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

Szablon

Szablon